PASAŻE i BRAMY
(choreografia na dwa głosy w tłumie)

Geografia współczesnego miasta, podobnie jak współczesna technika, ujawnia problemy głęboko zakorzenione w cywilizacji Zachodu, problemy z ofiarowaniem ludzkiemu ciału takich obszarów, w których ciała byłyby świadome siebie nawzajem.

(R. Sennett, Ciało i kamień: człowiek i miasto w Cywilizacji Zachodu, Gdańsk 1996, s. 15

„Paryż stoi na sieci korytarzy podziemnych, w których rozlega się potężny łomot metra...”
„Z kręgu doświadczeń związanych z progiem rozwinęła się brama, która przemienia tego, kto przechodzi pod jej łukiem.”
„Ulica się zwęża, domy po prawej i lewej tłoczą się coraz bliżej, w końcu zaczynają tworzyć pasaż o ścianach ze zmętniałych szyb, szklany korytarz...”

(Walter Benjamin, Pasaże; tłum. Ireneusz Kania, Kraków 2005.)

„Nie rozumiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę — to właśnie czynię.”

(Św. Paweł, List do Rzymian, 7.14.)

Bardzo hałaśliwe odgłosy metra, wieczór. Na tym tle słychać wyraźnie strzępy konwersacji ulicznych, kawiarnianych, w których pojawiają się słowa, frazy, zdania dotyczące fragmentów miasta, padają nazwy budynków/instytucji (opera, bank, dworzec, muzeum, itp.); najlepiej gdyby zostały wymyślone przez oboje aktorów w trakcie prób, jako rodzaj spontanicznej zabawy w naśladowanie swoim głosem różnych osób, najlepiej znanych sobie lub widzom; niech przewijają się w tych rozmowach motywy związane z teatrem, które pod koniec całej sekwencji zaczynają dominować. 
Z tyłu sceny pas zakrzywionej (jak wnętrze wagonika) ściany-ekranu, na której wyświetla się film z autentycznego wnętrza metra; na tym tle rzędy foteli ustawione równolegle do okien: jeden w kierunku do środka i drugi oparciami do widzów. Na tych fotelach zmieniają się raz po raz żywi ludzie, nie zważając na „konflikt” z obrazem. Chodzi o to, żeby nałożyć na siebie oba plany.
No więc, metro jedzie... Jedzie dość długo, wydaje się jakbyśmy byli wewnątrz filmu dokumentalnego w stylu reportażu miejskiego; aktorzy ledwie widoczni. Ten wstęp trwa przez cały odcinek między dwiema stacjami (ok. 2 min.) - zaczyna się zatrzymaniem pociągu i otwarciem drzwi, słychać z głośnika: „Następna stacja: Brama. Początek strefy miejskiej.”, kończy się zatrzymaniem pociągu i zamknięciem drzwi. Dokładnie sekwencja przebiega tak: 1. w ciemności łoskot zbliżającego się pociągu, hamowanie, 2. słychać zapowiedź, 3. jazda, 4. otwieranie drzwi, jednocześnie 5. pojawia się (nagle) projekcja, która daje też ostre oświetlenie (bez dodatkowych reflektorów) całej sceny. Dotychczas naszą uwagę dominował film (przedstawiał zwyczajne wnętrze metra wieczorem), teraz widzimy dokładnie scenografię i aktorów, czyli... niemal pustą scenę; ale nie jest jeszcze całkiem jasno. Tym czasem na filmie następuje chwila wymiany pasażerów na stacji. Przestrzeń całego teatru zostaje zaanektowana przez akustyczne rozszerzenie i multiplikację planów dźwiękowych oraz projekcje na wszystkie ściany - tak aby aktorzy, siedzący na ławeczkach, razem z widzami na fotelach znaleźli się „we wnętrzu” wagonika z projekcji. 
Cały ten multimedialny „show” powinien zniknąć, wraz z pierwszymi słowami, które padają w sztuce. Zostają tylko dwie osoby - żywi: ON i ONA, ustawieni: ONA – przodem do widowni, ON – tyłem, nie zupełnie naprzeciw niej; podczas gdy „w oknach” na tylnej ścianie projekcje przedstawiają przesuwające się ściany podziemnego kanału metra i zawieszone tam zwykle tablice reklamowe. 
ON i ONA, poza właściwymi ujęciami ich twarzy i sylwetek, są też nieustannie „podglądani” na żywo przez różne kamery. Oboje (ale osobno) powinni wcześniej pojawić się też na filmie, niejako „wyjść” z filmowego dokumentu.
Aranżacja przestrzeni akustycznej powinna zamykać widzów „w puszce” – głosy słychać zza głowy (ale nie zawsze z tego samego miejsca), z boków, z sufitu, turkot pociągu spod podłogi, itp. Wypowiedzi ze sceny z tymi spoza sceny nie dialogują intonacyjnie, nawet jeżeli sugerowałaby to struktura dyskursu.
Projekcje i głosy powinny zmuszać widza do ruchu, odwracania się, itp. tak by z każdego uczynić bierny podmiot „montujący” narrację przy współudziale właściwego sobie rytmu reagowania. A może by tak podzielić publiczność na przeciwstawne sektory?

ONA – wiek: 19-21; słuchawki w uszach, książka na kolanach, czapka
ON – wiek: 51-56; okulary, ciemny płaszcz, biała koszula

JEGO GŁOS lub JEJ GŁOS – ze źródeł różnych, aktorzy pozostają niemi
ONA/GŁOS lub ON/GŁOS – oznacza, że wypowiedź żywego aktora pada nieznacznie przed jej powtórzeniem dochodzącym z wyraźnie innego źródła
GŁOS/ONA, GŁOS/ON – oznacza, że wypowiedź zewnętrzna wobec aktora pada minimalnie wcześniej niż powtarzające ją mówienie na żywo

1. SKAZANIE
Hałas jadącego pociągu, zrazu nieznośnie intensywny, potem łagodnieje. Mrok, postaci słabo widoczne, scena rozjaśnia się na dobre dopiero wtedy, kiedy odezwie się ONA.
ON: Tak, to ty. 
JEGO GŁOS (najlepiej zza pleców widzów): To ona.
ON: Wiedziałeś, że to kiedyś nastąpi.
JEGO GŁOS: Bałem się.
ON: Teraz się boisz. 
JEGO GŁOS: Nic się nie zacznie.
ON: A jeżeli nic się nie zacznie?
JEGO GŁOS: Nic naprawdę.
ON: Dlaczego się boisz?
JEGO GŁOS: Czego się boję? 
ON: Czekasz.
Słychać głosy kobiet i mężczyzn: „Za wcześnie.” „Nie, lepiej później.” „Może być trochę później?” „Poczekaj.” „Poczekajmy.” „Będę na ciebie czekał...” „Nie czekaj...” „Pociąg się spóźnia.” „Znowu się spóźniłeś.” „Późnym wieczorem.” „Zanim noc...” „Zdążymy przed nocą?” „Tak będę czekał.” „Poczekam do rana.” „No, to czekam...” „Dobranoc.” „Dobranoc.”
ONA: (głośno, do Niego) Nie boję się. Od dawna cię obserwuję. (wyciąga coś z kieszeni) Wiesz, co to jest? Paralizator. Działa na odległość sto razy większą niż zasięg twojego kutasa. Nie zabija. Ale w twoim wieku nigdy nie wiadomo. W każdym razie, nie pójdę za to siedzieć.
ON: Kocham cię.
ONA: Jeszcze jedno takie słowo i strzelam.
ON: Jeżeli miałem cię spotkać to znaczy, że miałem ci to powiedzieć.
ONA: Możesz sobie gadać. Tylko nie rób gwałtownych ruchów.
(pauza)
ON: Posłuchaj... To wszystko co matka..., co mama mówiła ci o mnie... 
ONA: Znałeś moją matkę?
ON: Nie... Chyba nie.
ONA: Odczep się od mojej mamy.
Słychać głosy: „Kiedy wrócisz?” „Nie wracaj za późno...” „Idę do domu.” „Zobaczymy się w domu.” „Tylko nie wychodź z domu...” „Jesteśmy w domu.” „Wejdź, co tak stoisz.” „Niech
pani wejdzie...” „Zapraszam...” „Wychodzę!” „Zostawił jej mieszkanie i...” „Nie wracam.” „Po prostu wyszedł z domu...” „Niewielkie mieszkanie...” „Chciałabym kupić kawalerkę w centrum...” „Ten dom jest za duży, dla dwojga...” „Mam do sprzedania... Chcę kupić...” „Tak, ten z ogrodem, o takim marzyłam!”
ON: Chciała, żebym zbudował dom.
ONA: Dom?
ON: A ja musiałem zbudować miasto.
ONA: Jakie miasto?
ON: Moje.
ONA: I zbudowałeś?
ON: (milczy; przesuwa się dokładnie naprzeciwko NIEJ, tak że projekcja jego postaci nakłada się na jej ciało)
ONA: Co zbudowałeś?
(krótka pauza)
ONA: Zaczepiasz obcą dziewczynę w pustym metrze o północy jak jakiś zboczeniec, a potem nie masz odwagi się odezwać.
Głosy kobiet i mężczyzn: „Pokój jest bardzo jasny.” „Duża łazienka; żona będzie zadowolona.” „Znakomita lokalizacja.” „O, tam za tymi drzewami jest stacja metra.” „Tak, dom otoczony lasem.” „Z daleka od ludzi.” „Cisza.” „Godzina drogi do miasta.” „Okna są dźwiękoszczelne.” „Park.” „Ogród.” „Tu zaraz jest centrum handlowe.” „Naprawdę nie drogo.” „To inwestycja na lata.” „Okazja.” „Okazja.” 
ON: Wykarczowaliśmy dżunglę i postawiliśmy domy. 
ONA: Dla kogo?
ON: Nie wiem.
ONA: Dużo tych domów?
ON: Tysiąc.
ONA: Tysiąc?
ON: To dużo, prawda?
ONA: Jesteś jakimś milionerem, czy co?
ON: Mam wszystko.
ONA: Nie można mieć wszystkiego.
ON: Wszystko, co ludzie chcą mieć. 
ONA: Nie wierzę, że istnieje ktoś taki.
ON: Ja też nie.
ONA: Nie rozumiem, o co ci chodzi. Nie wyglądasz na zboczeńca. 
ON: Mam ci dziękować? 
ONA: Jesteś znajomym mamy?
ON: Jesteś naszym dzieckiem.
ONA: Jezu! Po co ja tu wsiadłam!
(krótka pauza; ONA przesuwa się tak, że ON jako projekcja zostaje na jej miejscu)
ON: Trudno cię było gdzieś spotkać samą.
ONA: Łaziłeś za mną?!
ON: Czekałem.
ONA: Jezu! A jednak jesteś zboczony.
ON: Jestem.
ONA: Ale ja nie jestem...
ON: Jesteś.
ONA: ... niczyim dzieckiem!
ON: Każdy jest czyimś dzieckiem.
ONA: Mama nigdy o tobie nie mówiła.
(krótka pauza; słychać wyraźnie hałas pociągu)
ON: A ty wierzyłaś, że wiatr cię przyniósł.
ONA: Jestem niczyja!
ON: A ja jestem twoim...
ONA: Jezu! Co mnie napadło, żeby tu wsiadać!
(krótka pauza; pociąg bardzo hałaśliwie zgrzyta)
ONA: Dlaczego miałabym ci uwierzyć?
ON: Bo jesteśmy tu sami.
ONA: Pamiętaj, że mam to. (pokazuje na paralizator)
ON: A ja mam tylko to, co mogę powiedzieć.
ONA: I, co ja mam z tym zrobić?
(pociąg hałaśliwie zgrzyta)
ON: Użyj broni.
ONA: Co? Nie słyszę!
ON: Kocham cię! 
ONA: Uważaj co mówisz!
(ostry zgrzyt pociągu)
ON: Nie słyszę!
Pociąg zgrzyta przez dłuższy czas, w końcu przestaje.
ONA: Spuszczasz się we mnie tym „kocham” i myślisz, że co? Mam połknąć?
ON: Możesz mnie opluć.
ONA: Masz jeszcze jakieś inne fantazje?
ON: Mam.
ONA: Wal się!
(krótka pauza)
ON: Jak to działa? (wskazuje na paralizator)
ONA: Śmierdzi. Organizm odmawia oddychania.
ON: Uduszę się?
ONA: Przestajesz funkcjonować. Stajesz się bryłą niczego.
(krótka pauza)
ON: Kocham cię.
ONA: Znowu zaczynasz?
ON: Dopiero zaczynam.
ONA: I chcesz mi powiedzieć, że zawsze chciałeś mi to powiedzieć?
ON: Zawsze chciałem... cię kochać.
ONA: Mam ci dziękować, czy masz co innego na myśli?
ON: Chciałem usłyszeć swój głos, kiedy to wypowiadam.
ONA: Masturbacja.
ON: Teraz powinnaś użyć tego. (wskazuje na paralizator)
ONA: Masturbacja masochisty. 
Głosy: „Sama chciała.” ” Ona mu to zrobiła.” „Nie zrobiłby jej tego, gdyby...” „Tak się nie robi.” „Sam sobie winien...” „Nie nazwałbym tego gwałtem.” „No, moja droga, nie trzeba było...” „Jakie znowu morderstwo?” „Mogła nie mówić...” „Miał prawo...” „Zostawił ją...” „Odeszła...” „Z miłości?” „Nie robi się takich rzeczy...” „Rozkoszowała się jego...” Podniecał go jej...” „Nie mogli...” „Musieli...”
ON: Studiujesz?
ONA: Sztukę.
ON: Sztuka... Co konkretnie? (wskazuje głową na książkę)
ONA: (czyta z książki) Obraz przedstawia ukrzyżowanie, dwie postaci – ukochany uczeń i ukochana matka – klęczą pod krzyżem adorując cierpiącego Zbawiciela. Z boku miniaturowa postać donatora. W ręku trzyma miniaturkę miasta. Typowa ikonografia. Alegoria... (przerywa nagle) Jestem do niej podobna?
Pociąg hamuje ze zgrzytem; słychać zapowiedź: „Stacja: Brama”.

(Jest to pierwsza z czternastu części dramatu napisanego na zamówienie organizacji "Arti e Parole", w ramach projektu, którego premiera odbyła się w Goethe Institut, w Paryżu w czerwcu 2011.)