SPIS TREŚCI

    PRAWDZIWY DRAMAT TEATRU

    o metateatrze i metadramacie

    Bogusława Schaeffera

    Uwertura, introdukcja

    Wstępne rozmyślania – czyli: jak do tego doszło.

       DRAMATURGIA i METADRAMATYCZNOŚĆ

              Romantyczna niewinność (i jej skutki)

              Nowocześni i …

              … bardziej nowocześni

               Do domu

               Meta

               Autor? Podmiot?

          O DIDASKALIACH (na stronie)

    Ogólne rozpoznania – czyli: o co w tym chodzi.

        METODA SCHAEFFERA

        SZTUKA ROBIENIA SZTUKI

    Szczegółowe rozbiory – czyli: jak to rozumieć.

           Scenariusz dla nieistniejącego lecz możliwego aktora instrumentalnego

           Scenariusz dla trzech aktorów

           Audiencje

          Kwartet dla czterech aktorów

          Aktor

          Próby

          Demon teatru

          Kaczo

         Tutam

         Spacery po parku

         Odwet

    Dygresyjne refleksje – czyli: co z tego wynika.

        METAKONWENCJA – uwagi o uważności (Adorno)

        METADRAMAT – świadomość uświadomiona (Abel & Hornby)

       DRAMAT i MUZYKA – komponowanie per analogiam (Strawiński/Cage – Schaeffer)

       DRAMATYZACJA TEATRALIZACJI – i jej polityczne konsekwencje

       DRAMAT AKTORA - mit Fausta

       DRAMAT PERFORMANSU - przeżywanie życia, rozgrywanie gry

       CZYSTA FORMA, PUSTA KOMPOZYCJA   

     

                                       recenzje

    Książka Artura Grabowskiego pt. Prawdziwy Dramat Teatru jest błyskotliwą eseistyczną próbą objaśniania koncepcji sztuki twórcy Scenariusza dla nieistniejącego lecz możliwego aktora instrumentalnego i, najogólniej mówiąc, fenomenu (meta)teatru jako takiego.

    Autor koncentruje się przede wszystkim na obsesyjnym działaniu dramaturga-kompozytora, na Schaefferowskich „scenariuszach” (sztukach metateatralnych) i scenicznym performansie, ale dokonuje zarazem – uwzględniając proces długiego trwania instytucji teatru – rewizji spojrzenia na scenę teatralną i zdarzenie sceniczne. W proponowanym przez niego ujęciu teatr jest metateatrem, stąd też w centrum uwagi pojawiają się kwestie metadramatyczności i metateatralności oraz – jako doskonały przykład – realizacje Bogusława Schaeffera. Głównym polem refleksji pozostaje niewątpliwie cały czas metateatralna dramaturgia Schaeffera – uniwersalny teatr niemożliwości teatru... Grabowski wybiera sztuki metateatralne spośród ponad 40 utworów dramaturga, który nie bez powodu będzie określany jako „kompozytor form performatywnych” (s. 67). Zamierza, po pierwsze, ocalić Schaeffera (kwestia oceny jego twórczości wydaje się czymś oczywistym: „najlepiej »słucha się« (z kartki lub ze sceny) sztuk metateatralnych”, s. 51), po drugie, uprzytomnić wartość „uświadomionej sztuczności” – teatru, który w jego przekonaniu – podobnie jak u Schaeffera – ujawnia motywacje ludzkich zachowań i stanowi model zachodniej cywilizacji.

    W zasadniczą sferę problemową wprowadza rozdział pierwszy (Wstępne rozmyślania – czyli: jak do tego doszło), w którym nakreślone zostały rozmaite tradycje teatru: od tragików greckich do twórców teatru awangardowego XX w. Autor zwraca szczególną uwagę na pierwsze sygnały kształtowania się „metateatru” (także kierunek zmian w sposobie traktowania didaskaliów – od tekstu pobocznego do autonomicznego tekstu) oraz rodzenie się dramaturgii autotelicznej (Wyspiański – Różewicz – Kantor – Kajzar). Koncepcja nowego teatru Schaeffera wyłożona jest w rozdziale drugim (Ogólne rozpoznania – czyli: o co w tym chodzi) w związku m.in. z ideą metateatru, Schaefferowskim aktorem-performerem, postaciami (osobowościami histrionicznymi) i ich scenicznym mówieniem/gadaniem, dziejącym się performansem. Analizując łańcuch relacji: autor-twórca – aktorinstrument/performer – publiczność (używając przy tym najczęściej dwóch form: meta- i performans), Grabowski przybliża reguły Schaefferowskiego świata, „swoistą antropologię” (s. 44). Odczytania jedenastu wybranych sztuk metateatralnych w rozdziale trzecim (Szczegółowe rozbiory – czyli: jak to rozumieć) pokazują instruktywnie, w jaki sposób założenia teoretyczne realizowane są w praktyce dramaturgicznej. W tych partiach książki autor – redaktor, co warto w tym miejscu odnotować, znakomitej edycji Schaefferowskich dramatów (B. Schaeffer, Aktor. Dramaty, Warszawa 2014) – staje się wnikliwym interpretatorem sztuk najwcześniejszych, powstałych w latach 60., jak Scenariusz dla nieistniejącego..., Audiencje I-V, Kwartet dla czterech aktorów, i sztuk późnych z lat 80./90., jak Aktor, Kaczo, Próby, Demon teatru. Przygląda się uważnie utworom, które realizują ideę metateatralnego metadramatu, jak i tym, przypadku których daje się zastosować z powodzeniem metadramatyczne instrumentarium (Tutam, Odwet, Spacery po parku). Całość opracowania domyka cykl siedmiu esejów pomieszczonych w rozdziale czwartym (Dygresyjne refleksje – czyli: co z tego wynika). Poświęcone są one zagadnieniom „dzieła autoreferencyjnego” i metakonwencji w czasach kryzysu metafizyki (w kontekście ustaleń Adorna); metadramatowi i erze metateatralności rozpoczynającej się od Szekspirowskiego Hamleta (Grabowski podążą chętnie za tezami Lionela Abela i Richarda Hornby’ego); „komponowaniu” muzyki i dramatu; metaaktorstwu i teatrowi, w przestrzeni którego rozgrywa się performans życia; metateatralności odnoszącej się – jako narzędzie samowiedzy – do wymiaru etycznego.

    Monografia Bogusława Schaeffera napisana przez Artura Grabowskiego, nie jest z pewnością tradycyjną monografią i ze względu na sam tryb argumentacji (dominuje wszak żywiołowy, eseistyczny styl wywodu), i ze względu na kompozycję (całość tworzą bowiem cztery niejednorodne w charakterze rozdziały, z których ostatni mógłby niewątpliwie stać się osnową odrębnej książki). Nie ma tu jednak żadnej przypadkowości; wywód jest spójny i gruntownie przemyślany – prowadzi od archeologii dramatu i (meta)teatru (rozdz. 1.), przez Schaefferowską koncepcję sztuki teatru w teorii i w praktyce (rozdz. 2. i 3.), do konsekwencji w wymiarze estetycznofilozoficznym i egzystencjalnym (rozdz. 4.). Żywioł eseju charakterystyczny dla Grabowskiego umożliwia prowadzenie pasjonującej dyskusji wokół idei (meta)teatru (od form zalążkowych sprzed stuleci do fazy apogeum w sztuce XX wieku) i zarazem dyskusji wokół koncepcji i obsesji autora Aktora (nie sposób nie zgodzić się z eksponowaną diagnozą, że „schaefferowska »scena« zawsze jest tą samą sceną”, s. 51).

    Kapitalne komentarze na temat (meta)teatru i ery metateatralności okażą się z pewnością interesujące dla czytelnika z paru różnych powodów, ponieważ są nie tylko zapisem fascynującego odkrywania na nowo dramaturga-kompozytora, ale także zapisem doświadczeń samego Grabowskiego jako praktyka teatralnego. W rezultacie Prawdziwy Dramat Teatru... to niekonwencjonalna monografia pisana z rzadko spotykaną pasją  przez człowieka teatru.

    Prof. Andrzej Hejmej

     

    Bogusław Schaeffer i jego twórczość (niestety ciągle mało znana na świecie) należą do tej kategorii zjawisk artystycznych, którym powinno się poświęcać jak najwięcej komentarzy „idących (właśnie) w świat”. Już sam fakt, że Schaeffer tworzył dzieła niezwykle oryginalne w aspekcie inwencji i eksperymentu – dzieła wielo-tworzywowe, czy wręcz meta-tworzywowe – wystarczy, by każda promocja jego dokonań była aktem słusznym i zasadnym.

    Teatr Schaeffera jest czymś niesłychanie istotnym w czasach, w których żyjemy (a zauważmy, że Schaeffer żył i tworzył w epoce, która obiektywnie współ-biegła z naszą). Epoka współ-biegła, natomiast twórczość wyprzedzała swój czas w pewnym sensie. Grabowski dobrze pokazuje to zjawisko w swoi nowym opus. Czyni to zresztą nie po raz pierwszy, ale tym razem z jeszcze większym rozmachem i jeszcze głębszym oddechem.

    Poza swoją „modern-fakturą”, dzieła Schaeffera zawierają w sobie za każdym razem pewien „kod” – kod, którego być może nie jesteśmy w stanie w pełni odczytać, nie posiadając pewnych kompetencji kulturowych (np. muzycznych, ale nie tylko). W sekwencji zatytułowanej Interpretacje (s. 76-148) Grabowski bardzo czytelnie przedstawia „językiem naturalnym” – jakby rozszyfrowuje (obiektywnie i po swojemu zarazem) – kolejne kompozycje Schaeffera, które, wiemy to doskonale, nie (p)oddają się tak łatwo rozkodowaniu z racji ich „matrycowego” charakteru (matrycowego w sensie pre-medialnym, czyli jako wstępna partytura innego medium).

    Książka Artura Grabowskiego jest, moim zdaniem, nie tylko potrzebną syntezą, ale wręcz wyjątkowo bogatą syntezą refleksji wokół-Schaefferowskiej. Jeśli humanistyce potrzeba jeszcze książek, to właśnie takich książek: treściwych syntez opartych na gruntownej wiedzy, świetnie i przystępnie napisanych oraz – co wydaje mi się bardzo ważne – podchodzących ostrożnie do wszelkich „paradygmatów” naukowych i estetycznych uzurpujących sobie nieograniczone prawa miejskie w środowisku nauki i sztuki. Grabowski potrafi patrzeć i myśleć krytycznie: rozdziały dotyczące romantyzmu, nowoczesności, performansu, czy też uwagi dotyczące prefiksów postmeta, dobitnie tego dowodzą.

    Wyborna (a może i więcej!) wydaje mi się również stylistyka i retoryka tej książki – książki naprawdę głęboko przemyślanej w każdym zdaniu i napisanej z pasją eseisty, którego gdzieś z oddali prześladuje (bardzo pozytywnie) pewna liryczność.

    Na szczególne docenienie zasługuje ponadto wrażliwość filozoficzno-fenomenologiczna Grabowskiego, jego jasność w opisywaniu umykających, mieniących się lustrzanie „stanów rzeczy”, jego wierność badanemu materiałowi i jednocześnie wolność myślowa ciągnąca go nieustannie poza wybrane pole widzenia (od co-tekstu ku inter-tekstowi). To jedna z fundamentalnych oznak syndromu naukowości, jeżeli mogę się tak wyrazić. Ostatnie – „rozszerzające perspektywę” – dygresyjne rozdziały książki (nie za długie i nie za krótkie, niczym dobra piosenka) czyta się z wielką przyjemnością pomimo ciężkiej materii, o której traktują (meta-, meta-, meta-)...

    To bardzo apetyczna i sycąca strawa intelektualna. Powinna niezwłocznie zostać przetłumaczona na języki obce.

    Prof. Witold Wołowski

     

    Kluczem do treści książki jest grafika „nonstop" zamieszczona na okładce. Powstała w roku 1960 i prezentowana jest na wielu wystawach. Lecz nie tylko o wizualność tu chodzi. Dwie frazy: minimum: 6'; minimum: 480' - wyjaśniają wszystko. To zapis utworu muzycznego, którego czas trwania w zależności od wykonawcy trwać może od 6 do 480 minut. Jej kompozytor, Bogusław Schaeffer pozwala także na dowolną interpretację wysokości dźwięków oraz na wszelkie kontaminacje pojedynczych elementów, znajdujących się w kilkunastu prostokątach. Warto tu dodać, że utwór ten był pierwszym polskim muzycznym happeningiem. I taki to sposób okładka, zaprojektowana przez Piotra Paczuskiego, zaprasza do przeżycia oryginalnej podróży poprzez specyficzny teatralny świat skonstruowany przez Bogusława Schaeffera.

    Natomiast jej intelektualna warstwa pełna schaefferowskich kodów, pomysłów, poglądów jest wyrazem niezwykłej fascynacji Artura Grabowskiego twórczością tego artysty. Gdyby tak nie było, książka ta by nie powstała. Nie miałaby w sobie tyle pasji i emocji. I to zarówno samego Schaeffera, jak i Grabowskiego. Bo tylko z takich składników może powstać opowieść o artyście, i to takim, który uwielbia eksperymentować. A do tego jest kompozytorem, dramaturgiem i grafikiem. I niełatwo jest podążać śladami twórcy o tak rozlegle wszechstronnych zainteresowaniach. Ileż to artystycznych akcji wprowadził jako pierwszy. Poza wspomnianym powyżej muzycznym happeningiem, jako pierwszy zajął się w Polsce teatrem instrumentalnym i muzyką elektroniczną. Schaeffer to znaczy – nowatorstwo warsztatowe, odwaga w eksperymentach z muzyką, teatrem. To nieograniczona wyobraźnia twórcza, prowokująca świat artystyczny do wielu dyskusji.

    I o tym wszystkim opowiada Artur Grabowski, koncentrując się nad zjawiskiem metateatru i metadramacie Bogusława Schaeffera. I opatruje to nadtytułem – Prawdziwy Dramat Teatru. Bardzo to ciekawa i ambitna koncepcja, otwierająca przed czytelnikiem interesujący, a przede wszystkim awangardowy teatr artysty.

    Najpierw jednak trzeba „wysłuchać" Uwertury, skomponowanej ze słów, nazywanej Introdukcją. W wprowadzeniu tym, Artur Grabowski wyjaśnia, dlaczego zainteresowały go dramaty artysty. – Narastało we mnie poczucie, że ich autor pisze właściwie wciąż ten sam utwór – o teatrze i o dramacie – zarazem i wzajemnie – napisał. – Zacząłem podejrzewać, a potem szukać na to dowodów (...), że nie tylko mnie forsownego i niesfornego analityka, ale i jego samego, kompozytora dramaturgii, interesuje przede wszystkim tajemnica samego działania teatralnego performensu oraz sekret procesu twórczego, właściwego dramatopisarstwu, aktorstwu i reżyserii (...)".

    Następnie autor rozważa problem dramaturgii i metadramatyczności zaglądając na krótko do „zarania dziejów gatunku", po czym przechodzi do dramatu romantycznego, a z niego do modernizmu, a następnie do europejskiego dramatu awangardowego. Ciekawe są odniesienia do samego Schaeffera, a wśród nich rozważania na temat - kiedy postać w dramacie odwołuje się do „autora". Interesujące są także rozpatrywania o didaskaliach i nowoczesnym eksponowaniu ich w tekście dramatycznym.

    Kolejny rozdział „Ogólne rozpoznania – czyli o co w tym chodzi" rozpoczyna Artur Grabowski pytaniem – „Bogusław Schaeffer, czyli kto? I od tej chwili czytelnik koncentruje się na samym artyście, wszakże to on jest główną postacią książki. Czytający skupia się na jego sztukach teatralnych, przeznaczonych do „rozbiórki", czyli ich szczegółowej analizy. Jednak to byłoby za mało. Autor traktuje je jako podstawę do dalszych rozważań nad tym, z czego i dlaczego powstały, a także co wynika z ich odczytania dla samej teatralnej sztuki. To podglądanie procesu twórczego Schaeffera odsłania zadania, jakich się podejmował i jakie pokonywał w związku z tym przeszkody, czyli o tym wszystkim, z czym konfrontował się autor i organizator scenariusza metadramatu.

    Ciekawie czyta się te wszystkie rozpatrywania osadzone w takiej teatralnej rzeczywistości, która przygotowuje do bezpośredniego spotkania już z samymi dziełami artysty w kolejnym trzecim rozdziale „Szczegółowe rozbiory – czyli jak to rozumieć". Szczegółowa analiza wybranych dramatów dotyczy tekstów, które określa autor jako metateatralne, związane ze światem teatru oraz te, w których akcja rozgrywa się w świecie fikcyjnym. Teraz czytelnik może konfrontować obejrzane spektakle z ich „rozbiorem" dokonanym przez autora. Pasjonująco jest podążać za tokiem myślenia Grabowskiego, jego wrażliwością, spostrzegawczością i analitycznym umysłem, nie pozbawionym scenicznej wyobraźni. Jego interpretacja spektakli skłania do wielu osobistych refleksji, przywołuje z pamięci te przedstawienia Schaeffera, które razem z doświadczeniami teatralnymi czytającego konstruują nowe spojrzenie na teatr i jego wartość. W ten sposób jeszcze raz przeżyłam spektakl „Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego". Dzięki szczegółowemu zwróceniu przez Grabowskiego uwagi na poruszany przez Schaeffera problem „przejęcia przez Autora kontroli nad Aktorem-instrumentem", „przez neutralizację wpływu działań performera na samą istotę przekazu; neutralizację przez autonomizację tych działań w percepcji widza, czyli przesunięcie ich do odrębnego uniwersum – perfomensu aktorskiego", poznałam ciekawie poprowadzoną analizę tego dzieła.

    Książkę zamyka siedem esejów, wprawdzie odrębnych, jak informuje Artur Grabowski, ale są one w swojej różnorodności bardzo interesujące. I jakże zajmująco koncentrują się wokół samego Bogusława Schaeffera i jego teatralnej twórczości. Interesujący jest zwłaszcza ostatni „Czysta forma, pusta kompozycja". Pisze w niej o magii teatru. A także i o tym, że dramat metateatralny skłania do myślenia o mechanizmach teatru i uruchamia niejeden proces myślenia. Sporo jest w tych końcowych dysertacjach odwołań do filozofii, etyki, estetyki. Wiele jest refleksji, przemyśleń, którymi autor chętnie dzieli się z czytelnikiem. Są i pytania, skłaniające do samodzielnych poszukiwań, określenia siebie w relacjach z teatralnym tworzywem, a przede wszystkim wobec tego, co proponuje widzowi Bogusław Schaeffer.

    Ilona Słojewska, Dziennik Teatralny 28 05. 2018

     

    Grabowski prowadzi swoje rozważania ze swadą eseisty. Potrzeba jednak chwili, aby wdrożyć się w ten pisany bogatym (ale i osobliwym) stylem wywód. Schaeffer i jego twórczość, choć traktowana wnikliwie i rzetelnie, stanowią przede wszystkim punkt wyjścia do szeroko zakrojonych rozważań teoretycznych, których wnioski obejmują historię oraz istotę teatru i dramatu jako takich – a przy okazji ludzkiej egzystencji. „Dlatego dramatyzacje metateatralne Schaeffera nie generują żadnych treści, za to same mogą stać się przedmiotem refleksji, która z praw rządzących teatrem, jako modelem międzyludzkiego kosmosu, pozwala wyprowadzić wnioski filozoficzne (skrajnie teoretyczne) dotyczące sposobu funkcjonowania indywiduum i społeczności” – pisze autor, i to właśnie chwile, w których używa instrumentów pozyskanych w analizie dramatów do refleksji nad człowiekiem we współczesnym świecie, stanowią najjaśniejsze punkty książki. Znaleźć je można w każdej z trzech (a właściwie czterech, bowiem część analityczną rozbito na dwa bloki: ogólny i szczegółowy) wyraźnie od siebie rozdzielonych części rozprawy, w których Grabowski koncentruje się na zagadnieniach teoretycznych, analizie wybranych przez siebie utworów i metody pracy ich autora oraz filozoficznych następstwach wywiedzionych przez siebie wniosków. W tytułach bloków pojawiają się znamienne: rozmyślania, rozpoznania, rozbiory, refleksje. Najwięcej filozoficznych przyjemności czeka na czytelnika w dziale ostatnim, zatytułowanym Dygresyjne refleksje – czyli co z tego wynika, ale zdarza się i tak, że to konkretny utwór owocuje błyskotliwą syntezą. Przykładem analiza Kaczo. Metawariacji. Collage’u teatralnego dla dwóch aktorów i aktorki (1987), która mogłaby funkcjonować jako osobny miniaturowy esej o człowieku w „pospolitym społeczeństwie spektaklu”.

    Poza rozważaniami filozoficznymi dowiadujemy się wiele o tym, jak Schaeffer pojmował teatr jako taki i w jaki sposób łączył go ze światem muzyki – zarówno na poziomie koncepcji, jak i realizacji w konkretnych przykładach wykorzystywania „teatralnych instrumentów”. Analiza kilkunastu dramatów ujawnia nie tylko konsekwencję metody twórczej, ale także pewne cechy wspólne, które domagają się głębszego namysłu. Przykładem stosunek Schaeffera do kobiet, który Grabowski uczciwie nazywa mizoginistycznym, ale na tym rzecz zamyka, a szkoda – zdaje się bowiem, że i w tym tkwi pewna wskazówka dotycząca artystycznego świata kompozytora, którego głównym prawem jest hierarchia, widoczna, jak się okazuje, nie tylko w relacjach aktora i autora, choć to ich współistnienie zajmuje Grabowskiego najbardziej.

    Jednym z fundamentalnych wniosków, które wyciąga autor, jest konstatacja, że teatr może zaistnieć jedynie poprzez dramatyzację – na co dowodem i czego uchwyceniem będą utwory Schaeffera traktowane jako „korpus dzieł, tworzących pewną całość […], a zatem utworów pozwalających analizować się ponadindywidualnie jako »wariacje na temat«”. Grabowskiego interesuje ów temat właśnie. Temat, trzeba to napisać wprost, nader skomplikowany. Autor śmiało płynie przez meandry teoretycznych rozważań, nie zawsze oglądając się na czytelnika – można mu to łatwo wybaczyć, doprowadza nas bowiem do miejsc i wniosków niebłahych, a co za tym idzie, wartych pewnego percepcyjnego wysiłku. Takich choćby jak stwierdzenie, że metadramat jest formułą, która w dzisiejszym teatrze zastąpiła – niemożliwą do realizacji – tragedię.

    Grabowski sytuuje swojego bohatera w konkretnym kontekście historycznym i filozoficznym. Schaeffer jawi się jako pewnego rodzaju kontynuator Witkacego, który zdołał zrealizować jego ambicję i dzieło Czystej Formy uczynił dziełem filozoficznym. Skoro już przy filozofii jesteśmy, najczęściej bodaj przywoływanym kompanem jest Heidegger, choć zdarza się autorowi cofać i do Kartezjusza (i dalej) – nie są to jednak próżne erudycyjne wycieczki. Potraktowanie teatru jako laboratorium teorematów i wędrówka przez labirynt luster „meta” mają bowiem odpowiadać na pytania związane z sytuacją jednostki w ponowoczesności, a także funkcją, jaką może (i powinien) w dostępnej nam rzeczywistości spełniać teatr. Pojawiają się nawet pytania o to, czy nie uzyskuje on (wraz z dramatem) charakteru religijnego. Dzisiejszy konsument sztuki (nie tylko teatralnej), bogatszy o doświadczenia awangardy, zyskał pewne kompetencje, które znajdują zastosowanie zarówno w galerii sztuki nowoczesnej, jak i na teatralnej widowni, na której oglądamy metadramaty. Świadomy odbiór takiego spektaklu musi prowadzić do wniosków, które (być może wbrew intencji Grabowskiego) okazują się gorzkie i bolesne. Musimy bowiem zmierzyć się z teatrem, który jest życiem, to znaczy nieustannym próbowaniem, które może prowadzić jedynie do deziluzji, ta zaś „stawia nas […] w obliczu pustki nie do zniesienia”. Okazuje się więc, że tkwimy w nieustannej autokreacji bez możliwości spełnienia – przyjmujemy, jak pisze Grabowski, „kondycję aktora”, a konsekwencją tej praktyki jest utrata siebie, zamiana samoistności na samowiedzę. Czy uświadomienie sobie tego procesu i rozkoszowanie się jego przebiegiem może nam wystarczyć?

    Prawdziwy Dramat Teatru… jest okazją do wnikliwego spotkania nie tylko z dramatami Schaeffera, ale i z materią teatru i dramatu w ogóle. Stawia trudne i bardzo istotne pytania, bywa pozycją dotkliwą w swoich wnioskach, ale również bez wątpienia przydatną w odbiorze współczesnego teatru. Narzędzia, których autor używa do namysłu nad kategoriami metateatralności i metadramatu, zdają się przydatne w percepcji innych współczesnych nurtów teatralnych. Można z nich skorzystać chociażby w analizie spektakli auto-, czy też post-teatru. Z książki Grabowskiego płynie też wskazówka natury ogólnej, wolna od metakomplikacji. Widz/słuchacz w teatrze Schaeffera jest aktorem, co nakłada na niego powinność korzystania ze spektaklu, adaptowania go do własnego świata i przekładania na zrozumiały dla siebie język, a co za tym idzie – nieoczekiwania od tegoż przekazu ani treści. To prosta instrukcja postępowania ze sztuką w wielu jej dzisiejszych przejawach.

    Dominik Gac, Teatr 3/2019.